Śp. Jan Martinek
Dwa tu na świecie istnieją rodzaje szermierzy i bohaterów. Jedni, którzy orężem walczą i zwycięstwami służą Ojczyźnie i drudzy, którzy cichą, lecz mrówczą pracą również wielkie zasługi sobie zdobywają i może jeszcze lepiej w ten sposób Ojczyźnie służą.
Do drugich należał ś. p. Jan Martinek, kierownik szkoły w Ogrodzonej. Kilka zaledwie dni upłynęło od czasu, gdy jeszcze jako żyjący wśród nas przebywał, toteż do nieobecności jego nie mogą się przyzwyczaić ci, z którymi żył i wśród, których pracował.
W małej części uczcimy Jego pamięć, jeżeli przypomnimy sobie Jego cnoty. Nie będzie to uczczenie w równej mierze zasługom ś. p. Martinka odpowiadające, bo należy mu się pomnik granitowy, lecz i to wspomnienie jako słowo żywe przyczyni się do zachowania zmarłego długo - długo w naszej pamięci.
Urodzony w r. 1862 w Mostach przy Jabłonkowie przeżył tamże i w Milikowie lata dziecięce. Studya skończył w Cieszynie i w 1881 r. uzyskał posadę nauczyciela w Istebnej, zaś sześć lat później (1887) i posadę kierownika szkoły w Ogrodzonej, gdzie do końca życia swego działał, nieustając nawet minuty w pracy społecznej.
Hart woli silnej okazuje się u niego najdobitniej w latach ostatnich. Wszyscy wiemy, że był ojcem kochającym rodzinę swoją i niejeden myślał może, że dobrze mu było pracować, skoro żadna troska o chleb codzienny nie ciążyła mu na sercu i żaden boleśniejszy cios rodziny Jego nie spotkał. Ostatnie lata zaś pokazały, że zmarły rzeczywiście pracował z poświęcenia dla sprawy narodowej.
Urodzony w r. 1862 w Mostach przy Jabłonkowie przeżył tamże i w Milikowie lata dziecięce. Studya skończył w Cieszynie i w 1881 r. uzyskał posadę nauczyciela w Istebnej, zaś sześć lat później (1887) i posadę kierownika szkoły w Ogrodzonej, gdzie do końca życia swego działał, nieustając nawet minuty w pracy społecznej.
Hart woli silnej okazuje się u niego najdobitniej w latach ostatnich. Wszyscy wiemy, że był ojcem kochającym rodzinę swoją i niejeden myślał może, że dobrze mu było pracować, skoro żadna troska o chleb codzienny nie ciążyła mu na sercu i żaden boleśniejszy cios rodziny Jego nie spotkał. Ostatnie lata zaś pokazały, że zmarły rzeczywiście pracował z poświęcenia dla sprawy narodowej.
W roku 1914 ginie bez śladu zięć Jego p. Fójcik pod Lublinem. Dalsza wojna zabiera Mu najstarszego syna Gabryela, który jako legionista ginie na Wołyniu, a drugi syn Konrad umiera jako ochotnik armii polskiej w roku 1919 w szpitalu w Cieszynie. Stroskany ojciec nie zakłada rąk z rozpaczy, lecz pracuje nadal tak jak dotąd pracował. Pozostałych w domu kocha jeszcze więcej, a siebie całego ofiaruje służbie społecznej.
Praca zmarłego nadzwyczaj wytrwała i konsekwentna była zarazem i owocną dzięki obywatelskim cnotom jakiemi są skromność, uczynność i wierność ideom wzniosłym.
Ś. p. Martinek posiadał wszystkie te trzy cnoty w najwyższej mierze. Pycha obcą mu była, a skromna jego dusza czyniła go przystępnym dla każdego. Każdemu starał się być doradcą dobrym i bliźnim pomocnym.
Dziełem ś. p. Martinka jest założenie w 1908 roku Związku spółek rolniczych w Ks. Cieszyńskiem, którego członkiem dyrekcyi i inspektorem kas Raiffeisena był zmarły od założenia. Jako rewizor polskich kas należących do niemieckiego Związku od roku 1900 nabył na tern polu znaczną praktykę i nie zaniedbał sposobności, by zdolności swych także dla swej użyć Ojczyzny.
Założeniem Związku wzbogacił społeczeństwo o jedną ważną instytucyę, a sobie wystanowi pomnik żywy - wieczny. Jego to zasługą, że Związek z roku na rok coraz lepiej się rozwijał i toteż zupełnie słusznie spotkał go zaszczyt, że w 1919 r. obrano go w miejsce ks. Jansy wicepatronem Związku. Dziś, gdy nielitościwa śmierć położyła kres Jego niezmordowanej pracy, widzimy ogrom zabiegów i wysiłków Zmarłego, wydających plon stokrotny. Wiemy co zdziałał i przyszłe pokolenia znajdą w nim zawsze wzór pracy, sumienności i wierności narodowej.
Cześć Tobie! niezmordowany współpracowniku i przodowniku masz. Niechaj Ci ziemia, której lud tak pokochałeś, będzie lekką!
Praca zmarłego nadzwyczaj wytrwała i konsekwentna była zarazem i owocną dzięki obywatelskim cnotom jakiemi są skromność, uczynność i wierność ideom wzniosłym.
Ś. p. Martinek posiadał wszystkie te trzy cnoty w najwyższej mierze. Pycha obcą mu była, a skromna jego dusza czyniła go przystępnym dla każdego. Każdemu starał się być doradcą dobrym i bliźnim pomocnym.
Dziełem ś. p. Martinka jest założenie w 1908 roku Związku spółek rolniczych w Ks. Cieszyńskiem, którego członkiem dyrekcyi i inspektorem kas Raiffeisena był zmarły od założenia. Jako rewizor polskich kas należących do niemieckiego Związku od roku 1900 nabył na tern polu znaczną praktykę i nie zaniedbał sposobności, by zdolności swych także dla swej użyć Ojczyzny.
Założeniem Związku wzbogacił społeczeństwo o jedną ważną instytucyę, a sobie wystanowi pomnik żywy - wieczny. Jego to zasługą, że Związek z roku na rok coraz lepiej się rozwijał i toteż zupełnie słusznie spotkał go zaszczyt, że w 1919 r. obrano go w miejsce ks. Jansy wicepatronem Związku. Dziś, gdy nielitościwa śmierć położyła kres Jego niezmordowanej pracy, widzimy ogrom zabiegów i wysiłków Zmarłego, wydających plon stokrotny. Wiemy co zdziałał i przyszłe pokolenia znajdą w nim zawsze wzór pracy, sumienności i wierności narodowej.
Cześć Tobie! niezmordowany współpracowniku i przodowniku masz. Niechaj Ci ziemia, której lud tak pokochałeś, będzie lekką!
Artykuł ukazał się w "Rolniku Śląskim" nr 4 z dnia 15 lutego 1920 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz