sobota, 3 września 2016

Maria LIPA - chłopka

Maria Lipa p.v. Pszczółka, s.v. Francus – moja prapraprababka

    Maria (*15.8.1830 – + 20.09.1920), w 1848 roku poślubiła Pawła Pszczółkę, siedlaka z Krasnej. Po jego śmierci w 1864 r wyszła powtórnie za mąż w 1866 roku za Andrzeja Francusa z Gułdowów. Z obu małżeństw doczekała się 5 synów i 6 córek. Zasłynęła tym, że zorganizowała pierwszą szkołę w Krasnej. Wiejskie dzieci uczył mieszkający u Pszczółków komornik Jan Binkowski. Bińkowscy byli szlachcicami, właścicielami dóbr w Galicji. Gospodarowali spokojnie i  na swych dobrach aż do chłopskiej rebelii w 1846 r. podczas której splądrowano kilkaset dworów szlacheckich i zamordowano ok. tysiąc ich właścicieli wraz z rodzinami. Tragedia nie ominęła również dóbr Binkowskich. Chłopi splądrowali majątek, spalili zabudowania, zamordowali żonę Binkowskiego i wszystkie dzieci z wyjątkiem najmłodszego syna, Jana. Binkowski wraz z synem cudem uniknął śmierci. Nie mając dokąd wracać, wędrował przed siebie najpierw szukając ocalenia a potem schronienia. Po długiej tułaczce dotarł na Śląsk Cieszyński, do wsi Krasnej.


    Krasna była wsią względnie bogatą. Żyło tam wielu chłopów wolnych. Posiadali własną ziemię, dzięki czemu byli niezależni. Jedna z chłopek, Maria z Lipów Pszczółkowa uprosiła męża, by zgodził się przyjąć uchodźców do chałupy. Maria, współczując biednym tułaczom, swój zamysł urzeczywistniła, przez co - nawet tego nie przewidując - przysłużyła się całej wsi. Później zresztą okazała się kobietą na owe czasy wyjątkową - prostą, a pełną zapału i szacunku dla oświaty.
    Binkowski miał schronienie, ale nie miał z czego żyć. I to jednak udało się rozwiązać; Maria podjęła myśl Binkowskiego, że będzie uczyć miejscowe dzieci. Ponieważ jednak Krasna w tamtych czasach nie miała jeszcze w ogóle szkoły, nauka również musiała się odbywać w chałupie Pszczółków. Binkowski początkowo uczył religii, oczywiście po polsku, jednak z czasem przeszedł do nauki czytania i pisania, i jeśli dzieci te umiejętności posiadły, to wyłącznie jemu i Marii miały to do zawdzięczenia. Rzecz jasna, nie była to nauka obowiązkowa, dzieci przysyłał kto chciał. Wynagrodzeniem były datki w naturze - mąka, ziemniaki, jarzyny itp., czasem tylko kapnął jakiś grosz, i to nie od wszystkich.     I tak ten bądź co bądź szlachcic stał się biednym prywatnym nauczycielem wiejskich dzieci.

Opracowane na podstawie:
  1.  Kazimierz Szczurek - "Pamięć prędko umiera".
  2.  Michael Morys-Twarowski - "Krąg rodzinny Marii Lipa (1830-1920)Ze studiów nad genealogią rodów chłopskich na śląsku Cieszyńskim"

    Obchody 80 urodzin Marii tak relacjonowała „Gwiazdka Cieszyńska” (nr 67 z 1910 r.):

 Z Krasnej (koło Cieszyna).
    W święto Wniebowzięcia N. M. P. mieliśmy tu rzadką uroczystość. Z powodu 80-letnich urodzin Maryanny Francuzowej, wzoru matek chrześc, z Lipów, żony tutejszego przewodniczącego Komitetu kościelnego i długoletniego wójta, odbyła się za pozwoleniem Przew. ks. dziekana Monsg. Sikory, msza św. solenna w naszym pięknym kościółku, którą on sam ku uczczeniu swej matki chrzestnej w asystencyi 3 księży odprawił, za co mu i na tem miejscu staropolskie »Bóg zapłac!« wyrażamy.
    Treściwe kazanie okolicznościowe i wypowiedział wnuk jubilatki wiel. ks. profesor Tomanek. Liczne pokrewieństwo udało się do chatki rodzinnej, aby jej ze serca pogratulować, pomiędzy niem i brat jubilatki Wielm. p. jenerał Paweł Lipa, kawaler ord. żel. korony i t. d. Bawiono się mile i wesoło. Ze łzami radości nad niespodzianką przyjęła jubilatka wszystkich bardzo gościnnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz