Z przykrością muszę stwierdzić, że uległem ogólnemu terrorowi wynikającemu z nieznajomości ustawy o ochronie danych osobowych dnia 29 sierpnia 1997 r. (Dz. U. Itd.).
Na żądanie jednej osoby musiałem utajnić jej dane w materiałach prezentowanych na www.janmaczynski.myheritage.com , mimo że dostęp do tej strony chroniony jest hasłem. Kolejno docierały do mnie zastrzeżenia od innych osób inspirowanych przez prekursora akcji. W tej sytuacji przyjąłem zasadę, że dane wszystkich żyjących osób będą utajnione w internecie. Prezentowane będą tylko podstawowe dane osób, które złożyły wyraźną zgodę, np. przez podpisanie załączonego oświadczenia.
Oświadczenie
Większość waszych danych (imię, nazwisko, data urodzenia, wykształcenie, kariera zawodowa, zdjęcia) można bez problemu znaleźć w internecie na portalach typu facebook, naszaklasa, linkedin, moikrewni. Ale zawsze, w każdej rodzinie, znajdzie się oszołom, który musi bruździć. O ileż byłoby przyjemniejsze życie, gdyby ci ludzie poświecili choć połowę tego czasu na pomoc, zamiast na przeszkadzanie.
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłem takie zwichrowanie. Ludzie umieszczają swoje dane, zdjęcia itp. (czasami w sposób wręcz ekshibicjonistyczny) na wielu portalach dostępnych publicznie, a nie chcą, aby część tych danych była na prywatnej stronie dostępnej tylko dla rodziny. Myślę, ze ogół zjawiska powinni zbadać i opisać socjologowie, a pojedyncze przypadki - psychiatrzy.
OdpowiedzUsuńKolego, chyba przesadzasz w ocenie innych. Wiem, ze potrafią być irytujący, ale zachowaj trochę umiarkowania w opiniach.
UsuńAle ja nie przesadzam.
UsuńMam w rodzinie kolesia. Mieszka niedaleko, właściwie to można to nazwać sąsiedztwem. W każdym razie, nawet jak się nie umawiamy, to widzimy się ze trzy razy w tygodniu.
Koleś przysłał mi kiedyś list za potwierdzeniem odbioru. W środku pismo w tonie gorszym niż list z windykacji. Straszył kilkoma kodeksami, odpowiedzialnością cywilną i procesem karnym jeśli nie spełnię jego ŻĄDANIA i nie usunę wszystkich jego danych i danych jego przodków (ciekawe, że rościł sobie prawo wyłączności do dziadków i 65 ich przodków, których mam w genealogii).
Zupełnie nie przejmował się tym, że:
1. genealogię rodziny mam tylko na prywatny użytej;
2. w internecie można znaleźć ponad 20 witryn genealogicznych, w których jest wymieniony z imienia i nazwiska z datami urodzenia, ślubu itd. (w kilku jest nawet jego zdjęcie).
P.S. Koleś, dziękuję ci, że mnie zmotywowałeś do przejrzenia tych witryn z genealogią. Teraz znam imię twojej koleżanki ze studiów, z którą masz syna Adasia, a o którym nikt w rodzinie nie wiedział.