Maria Mocek |
Nieubłagalna śmierć wyrwała z grona siedmiu dzieci i od boku ukochanego męża, emer. kierownika szkoły J. Mocka w Gór. Żukowie jego wierną towarzyszkę życia, wzgl. troskliwą matkę Marję Mockowa, która zmarła dnia 1. marca b. r. w 61. roku życia. Szukając ulgi w cierpieniach swoich bawiła w ostatnich dniach w zakładzie leczniczym w Opawie, gdzie ją też śmierć zaskoczyła i gdzie również została przez najbliższych swoich dnia 3. marca odprowadzoną na ostatni swój odpoczynek. Obrządku pogrzebowego dokonał ks. Dr. Dawid z Cieszyna.
Zgasła przyszła przed 20 laty z mężem swoim z Galicji, gdzie mąż jej pracował dawniej w zawodzie nauczycielskim, do ńas. Pokochała kraj i lud nasz, przylgnęła całem sercem do Śląska, do jego zwyczajów i jego obrządków. Bardzo często napotykamy wypadki, że ludzie, przychodzący z innych okolic do nas, szukają wmówić w lud nasz, że należałoby porzucić własnej obyczaje tut. ludu i przyjąć obyczaje, język, strój, formy życia towarzyskiego od obcych. To nam się podobać nie może, przeciwko takiej ulegliwości powinniśmy się bronić. Tak też u Zmarłej nie było. Chociaż mówiła polskim językiem literackim, to przecież w krótkim czasie wyuczyła się też i naszego narzecza ludowego i chętnie się niem w pożyciu z ludem naszym posługiwała.
Zmarła pisała wiele, a to wierszem i prozą, jak też i „po naszemu". Spokojna i łagodna dusza jej lgnęła najwięcej do tematów religijnych lub etyczno-pouczających, które opracowywała z upodobaniem i publikowała tak w krajowych, jak i w pozakrajowych gazetach. Też i nasze wydawnictwo traci w niej cenna współpracowniczkę. Pisała do „Naszego Ludu" jak też i dawniej do „Ślązaka" wiersze treści poważnej, powiastki z życia ludowego, tendencji udującej i moralnej. Napisała (również kilka| sztuk ludowych, które jeszcze się w druku nie pojawiły. Poetyczne utwory zgasłej cieszyły się śród ludności śląskiej wielkiem wzięciem i upodobaniem.
Odeszła od nas dusza szlachetna, zamiłowana we wszystkiem co dobre i piękne, myślicielka, której umysł skierowany był do prawdy i sprawiedliwości. Przy tem skromna i spokojna, najlepsza matka dziatek swoich i wierna towarzyszka męża swego.
Chcemy też przeto pamiątkę jej wspominać z wdzięcznością i uszanowaniem. Niech w ziemi śląskiej, którą tak szczerze pokochała, odpoczywa w spokoju po swym ziemskim znoju!
Tekst za "Nasz Lud"
Ze zbioru wierszy ś, p. Marji Mockowej.
Nasza przyszłość.
Listek na drzewie, gdy się rozwija,
Gdyby on wiedział o tem,
Że choć mu dzisiaj słońce tak sprzyja,
Ach! co się z nim stanie potem.
I my gdybyśmy wiedzieli,
Jaka nas czeka zapłata,
Pracować dalej byśmy nie chcieli,
Troską skracali swe lata.
Nie chciejmy darmo badać przyszłości,
Żyjmy jak motyl dla chwili,
Pracujmy jakbyśmy żyli w wieczności,
Praca nam życie umili.
Kiedyś nad trumną, gdy nam powiedzą,
Że już się wypełniło,
Ci, co usłyszą, niech o tem wiedzą,
Że się dla drugich żyło.
• Godziszów, dnia 3. września 1910.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz